ZNACZENIE I MELANCHOLIA. ŻYCIE W CZASACH CHAOSU

Biuletyn IAGR 2020

DYSKUSJA NA TEMAT KSIĄŻKI CHRISTOPHERA BOLLASA PT. „MEANING AND MELANCHOLIA. LIFE IN THE AGE OF BEWILDERMENT”

Karolina Mobbs

Rozmowę na temat książki Christophera Bollas`a (2018) zatytułowanej „Znaczenie i Melancholia. Życie w czasach chaosu”, chciałabym rozpocząć od anegdoty na temat wpływu gigabajtów danych, które pochłaniamy każdego dnia. Podobno jedną z najbardziej wyrafinowanych starożytnych chińskich tortur było obcięcie skazańcowi powiek. Człowiek, który nie mógł zamknąć oczu i przez całą dobę odbierał bodźce ze świata zewnętrznego, szybko zaczynał chorować i umierał. Naukowcy porównują współczesnych ludzi do tych chińskich skazańców: ilość bodźców i informacji, które codziennie wchłaniamy, zaczyna przekraczać możliwości adaptacyjne naszego organizmu. Co się dzieje, gdy mózg zostanie przeładowany danymi? Odpowiedzi na to pytanie dopatruje się Bollas w negatywnym wpływie globalizacji oraz postępu technologicznego, czyli IT oraz rozwoju AI (artificial intelligence) na osobowość XXI wieku, jaką autor stara się w tej publikacji opisać. Ów nowy typ osobowości jest efektem transgeneracyjnych przemian, które autor opisuje na przestrzeni dwóch wieków, począwszy od końca XIX aż po dzień dzisiejszy. Rola kontekstu w kształtowaniu się trendów wewnątrzpsychicznych odgrywa w rozumieniu Bollasa kluczową rolę. Takie podejście można uznać za coś co Hopper (2003) nazwałby głębią horyzontalną. W tym miejscu warto wspomnieć, że na tytuł książki Bollas`a natknęłam się czytając wywiad Grzegorza Sroczyńskiego z psychoterapeutką Danutą Golec na temat pandemi koronawirusa, tytuł wywiadu brzmiał „ Umiem myśleć. Umiem czekać. Umiem pościć”. Mowa tam o tym, że Pani Danuta właśnie jest w trakcie tłumaczenia książki, dlatego też zakupiłam wersję anglojęzyczną, ciekawość wzięła górę. Sam tytuł brzmiał intrygująco i wydał mi się niesłychanie znaczący w odniesieniu do kontekstu, w jakim przyszło nam żyć i pracować. Książka Bollasa nie jest obszerna i zawiera treści wymagające wysiłku mięśnia psychicznego, nie czyta się jej łatwo i przyjemnie, ale naprawdę warto. Celem poniższej dyskusji jest nakreślenie podstawowych wątków, na które Bollas zwraca uwagę, choć żeby naprawdę zagłębić się w tę tematykę, należałoby przeczytać ją …kilkakrotnie, przy jednoczesnym uzupełnieniu o szczegółowy przegląd literatury i psychoanalitycznych koncepcji na temat depresji i żałoby, czego według mnie akurat zabrakło. Ta niepozorna książeczka o niewielkim formacie oddaje pewien istotny paradoks: jak znaleźć znaczenie w czasach ogólnego chaosu i mentalnego bezwładu oraz niemocy, który ogarnia ludzi w momencie kiedy utracili poczucie wpływu na swoje życie, tak fundamentalne w procesie zdrowego rozwoju. Bollas pisze o zmianie klimatycznej w znaczeniu środowiska wewnętrznego z jaką mamy do czynienia w gabinecie terapeutycznym i na zewnątrz w sferze umysłu (str.126). W sposób bezpardonowy, wręcz rzekłabym prowokacyjny, Bollas mówi o mentalnym paraliżu, który znajduje odzwierciedlenie na globalnej scenie politycznej, do czego autor bez ogródek się odwołuje, mówiąc o Trumpie, Brexicie i rosnących tendencjach autorytarnych zarówno w Polsce jak i na Węgrzech. Jak pisze Danuta Golec w wywiadzie „Bollas opisuje, co się działo z naszymi- europejskimi albo szerzej, z zachodnimi – umysłami od XIX wieku”. W pierwszych kilku rozdziałach książki autor przedstawia szeroko zakreślony rys historyczny, skupiając się na historiii cywilizaji XX wieku, pełnej burzliwych wyładowań okupionych cierpieniem milionów, oraz obarczonych nieprzepracowaną traumą, w tle gwałtownych przemian społeczno-gospodarczych oraz kulturowych. Bolas pokazał jak te przemiany zachodzące w świecie zewnętrznym sprawiły, że myślenie straciło jakość wertykalną, natomiast zaczęło dominować myślenie horyzontalne/powierzchowne, pozbawione głębi i znaczenia. Świat nastawił się na wysoko cenioną produktywność i efektywność w sposób bezduszny, czyli na szeroko rozumianą optymalizację, w myśl japońskiej filozofii kajzen. Rozmyślanie nad wasną egzystencją może sie jawić w takim wypadku jako strata czasu, który mógłby zostać wykorzystany w sposób bardziej opłacalny. W tym sensie tytuł wywiadu może budzić raczej kontrowersje. To wszystko według Bollas`a doprowadziło do wyłonienia sie nowej jednostki w patologii tzw. normopatii, inaczej patologii normy. Danuta Golec zauważa, że jest to zjawisko coraz bardziej powszechne, gdyż można zaobserwować stale rosnącą grupę pacjentów, których funkcjonowanie opiera się na tym, że nie istnieje to, czego nie widzę. Psychoterapeutka powołuje się tutaj na słowa Donalda Trump`a, który to stwierdził na początku pandemii „Niemożliwe, żeby było groźne coś, czego ja nie widzę”. Jest to przykład na to jak dalece można odwrócić się od badania rzeczywistości. To na co chciałabym zwrócic uwagę czytelnika, to zmiana myślenia na temat zaburzeń osobowości jaka jest udziałem XXI wieku, a której jestesmy naocznymi świadkami i uczestnikami jednocześnie. Nowy termin normopatia, autorstwa Bollas`a, zapowiada przełom w myśleniu o trudnościach emocjonalnych z jakimi się obecnie zmagamy w aktualnym kontekście społecznym i jaki ten kontekst ma wpływ na ten stan rzeczy również nie pozostaje bez znaczenia. To wskazuje na ciągłą interakcję zewnętrznego z tym co wewnątrz (nawiązanie do Hoppera). Bollas mówi o tym, że wkraczamy ślepo w masową transformację społeczną, która dotyka nas ze wszytkich możliwych kierunków, z rożnorodnych backgroundów, przy braku świadomości dokąd zmierzamy. Być może ta doza niepewności, a raczej dezorientacji, stala się zbyt przytlaczająca, co znalazło odzwiercedlenie w gniewnych tendencjach antyglobalizacyjnych, czego dowodem są zmiany w układach politycznych, czy też chociażby przyklad Brexitu w Wielkiej Brytanii. Bollas mówi o normopathic self jako prekursorze dla transmisive self, które to upatrują ucieczki w komfortach świata doczesnego, czyli wygodnych warunkach mieszkaniowych i standardzie życia, zagranicznych wakacjach, markowych produktach, czyli wszystko to co może poprawić tzw. lifestyle jest gloryfikowane, za cenę relacji międzyludzkich, które ulegają zubożeniu i redukcji. Bollas przytacza anegdotę ze spotkania w kawiarni, gdzie uczestnicy bardziej skupieni byli na tym co działo się w ich rzeczywistości wirtualnej, zaabsorbowani swoimi telefonami, niż na tym realnym doświadzczeniu bycia razem na lunch`u. To skutkuje w dużym uproszczeniu pewnym rozszczepieniem w osobowości na część, ktora mechanicznie wykonuje swój tzw. multitasking (nawiązanie do operationalism – action thought Kohuta), przy jednoczesnym pominięciu cześci przeżywającej, która podlega represjonowaniu/oderwaniu w warunkach wszechogarniającej presji z zewnątrz. Zostało to nazwane splittingiem na assosiating self (część wchodząca w powierzchowne interakcje międzyludzkie, częściowo dostępna) and dissiciating self (część zdysocjowana i rezydująca w wirtualnej rzeczywistości, gdzieś obok). Kolejny raz okazuje się, że dla czlowieka możliwe jest to żeby patrzeć a niewidzeć, słuchać a nie słyszeć, czyli pewnego rodzaju detachment, który wskazuje na brak komunikacji pomiędzy tymi odszczepionymi fragmetami doświadczenia, miedzy przeżywaniem a świadomością/myśleniem. Parafrazując Trumpa: To wirus chiński, nas to nie dotyczy, a nawet jeśli, to my napewno lepiej sobie z nim poradzimy. Na marginesie można by się zastanawiać, czy praca terapeutyczna przez Internet jest jakąś formą rozwiązania, które służy podtrzymaniu takiego splittingu, ale jednocześnie daje możliwość jego przepracowania jako, że jest jego fizyczną reprezentacją (jestesmy w kawiarni i w telefonie jednocześnie). Bollas stawia przed czytelnikiem pytanie, jak daleko/ lub glęboko sięga ta nasza identyfikacja z wykonywaną funkcją, wskazujac na ryzyko, że stajemy sie uprzedmiotowieni jak trybik w maszynie. Można by pomyśleć, że to o czym mowa dotyczy pewnego rodzaju mechanizacji psychoterapii, gdzie zatracony zostaje element człowieczeństwa i nie brany jest pod uwage aspekt zwyklej ludzkiej relacji, która kiełkuje w relacji terapeutycznej i rozwija się przez lata wspólnej pracy. Taka tendencja jaką jest normopatia może dotyczyć wszystkich bez wyjątku, jak koronawirus. Bollas zakreśla wizję świata, w którym szybkość przepływu informacji jest wartością samą w sobie z pominieciem refleksji, jest to istny atak na myślenie w rozumieniu Biona, gdzie myślenie nabiera konkretnego wymiaru pozbawionego głębi. Kultywujemy życie w ciągłym biegu, najlepiej bez odpoczynku, ten ciągly pośpiech stał się cnotą współczesnego człowieka, co prowadzi do soft nihilizmu, jak zauważa Bollas. To wszystko wskazuje na to ,że współczesny człowiek zapędził się w przysłowiowy kozi róg z własnymi omnipotentnymi porywami, niczym mitologiczny Ikar, który wzniósł się zbyt blisko słońca. Być może dlatego właśnie tak bardzo nas to uderzyło i przytloczyło, kiedy uświadomilismy sobie, że są siły, nad którymi zwyczajnie nie panujemy, czego przykladem jest wybuch epidemii wirusa covid-19. Bollas w dość cyniczny sposób ustawia się w stosunku do zastanej rzeczywistości, niemniej jednak trzeba mu przyznać rację. W sposób bezkompromisowy ale uczciwy pokazuje obraz psychicznej errozji jaka nas otacza i niechęci, a wręcz awersji do wglądu wgłąb siebie, gdzie insight zastępuje sightofilia (obsesyjne skupianie się na prezentowanym na zewnątrz wizerunku), refleksja została wyparta przez refraction (czyli załamanie myślenia porównywalne do załamania się promieni świetlnych na skutek nieprzenikalności obiektu), a mechanizm wyparcia, czyli represja została zastąpiona powrotem represjonowanego (return of opressed/uciemiężony), co można przyrównać do odgrywaania w działaniu odszczepionych niezmetabolizowanych fragmentów doświadczenia w aktualnym kontekście. Książka Bollas`a niewątpliwie rzuca nowe światło na podejście do psychopatologii i pozwala spojrzeć na rozważania Freuda z perspektywy współczesnego świata. Jednak pomimo ewidentego linku pomiędzy tytułem książki „Znaczenie i Melancholia”, które jednoznacznie można skojarzyć z „Żałobą i Melancholią”, autor czyni jedynie aluzję do zjawiska melancholi jako powszechnie wystepującego stanu świadomości, jaki stał się udziałem XXI wieku. Myślę, że obecna sytuacja związana z epidemią koronawirusa jest następstwem procesów psychicznych, o których pisze Bollas w odniesieniu do endemii depresji, w której jak wiadomo choruje zarówno ciało jak i dusza. Aby zrozumieć naturę tych zjawisk należałoby pochylić się nad głędszą analizą, w której myślenie wertykalne i horyzontalne mogą być stosowane wymiennie w sposób elastyczny. Bollas przedstawia obraz współczesnego człowieka jako zagubionego w poszukiwaniu sensu, który upatruje egzystencjalnego poczucia bezpieczeństwa w świecie dóbr materialnych, to znaczy zatracił zdolność do myślenia symbolicznego, które to generuje znaczenie, jakby dobrobyt miał zastąpić dobrostan psychiczny, bez którego nasze życie staje się jedynie jałową linią produkcyjną. Bollas mówi o tym, jak na własne życzenie staliśmy się trybikami w maszynerii wykreaowanej prze kapitalizm Id, wszyscy nastawieni na utylitaryzm. W tym miejscu, chciałam podzielić się własną refleksją na temat omawianej problematyki w odniesieniu do dość świadomej odmowy wykonywania pracy żałoby przez globalną społeczność. W pracy żałoby, o której tak górnolotnie pisał Freud, niezbędna jest zdolność do badania rzeczywistosci, aby możliwe było uświadomienie sobie faktycznej utraty obiektu, co pociaga za sobą bolesną prawdę. Bollas pisze w swojej książce o ucieczce przed bolesnym mierzeniem się z prawdą o sobie. Mówiąc zwięźle, w przypadku żałoby nastepuje przesuniecie z narcystycznej identyfikacji podmiotu z obiektem do introjekcyjnej identyfikacji (elastycznej i odwracalnej), która opiera się na symbolicznym włączeniu obiektu, po którym podmiot przeżył żałobę. Ten proces wymaga sporej dozy tolerancji bólu związanego z rozpaczą, gniewem, poczuciem winy jaki utrata wzmaga w osobie cierpiacej. Przy czym sam Freud stwierdził z żalem w odniesieniu do swojej zmarłej córki, w osobistej korespondencji z doktorem Binswangerem w liscie z 1929 roku, że po takiej stracie nigdy nie zaznamy ukojenia, jeśli cokolwiek zapełni tę lukę – nawet całkowicie – to mimo wszystko pozostanie czymś innym. To stwierdzenie Freuda stoi niejako w sprzeczności do jego wcześniejszych pogladów, co świadczy o ewolucji jego myśli. Ta notatka Freuda skojarzyła mi się z tym jak ostatnio czytałam bajkę swojej córce, w której dziewczynka cierpi z powodu rozłąki ze swoim przyjacielem ptaszkiem Neil, kórego ocaliła przed smiercią. Ptaszek miał zranione skrzydełko, ale jak wyzdrowiał trzeba go było zwrocić naturze. Mama dziewczynki chcąć ulżyć córeczce w cierpieniu, dała jej zabawkę przytulankę przypominającą ptaszka Neil`a, którą rozżalona dziewczynka nazwała The Wrong Neil. Osoba przeżywająca stratę staje przed dylematem czy chce podzielić los utraconej osoby, nie godzac się z utratą, czy chce pozostać przy życiu za cenę bolesnego rozstania. Bywa jednak tak, że osoba nie dokona wyboru, dochodzi wówczas do rozłamu w ego tzw. skotomizacji albo cleavage, gdzie oba wybory współistnieją, jedna część akceptuje utratę, a druga jej zaprzecza jednocześnie. Myślę, że to krótkie odniesienie do teori jest pomocne w rozumieniu strukturyzacji patologii, o jakiej mowa w książce Bollasa. Freud powiedział: „ W żałobie pusty i ubogi staje się świat, w melancholii – samo Ja”. W melancholii nastepuje utrata jakiejs ważnej żywotnej części siebie. To tak jakby to ego stało się tą wypchaną atrapą o nazwie „The Wrong Neil” z bajki dla dzieci, co mi przypomina te wszytkie nastolatki wyglądające jak plastikowe lalki na Instagramie i ich twarze pozbawione mimiki. Wracając do Bollasa pisze on o negatywnej spirali prowadzącej do upadku moralności i człowieczeństwa. Autor zastanawia się czy można te zjawisko odnieść do stanów maniakalno depresyjnych charakteryzujacych ubiegły wiek, kiedy to Melani Klein opisywala porażkę w przepracowaniu pozycji depresyjnej, gdzie dominowały stany maniakalno depresyjne ja, co było efektem porażki w ustanowieniu dobrego wewnętrznego obiektu przez reparację i uznanie utraty. Problem pojawia się wtedy, kiedy dochodzi do utrwalenia się depresji jako patologicznej organizacji osobowosci, co Bollas obserwuje w obecnej kulturze zachodu (s. 116) i skutkuje poczuciem utraty self. Autor wiąże ten stan rzeczy z obronnym zastosowniem polityki tożsamości (identity politics) jako desperackiej próby ulokowania się w jakiejkolwiek kategorii i obronnej walki o tę tożsamość (transgender, homoseksualiści, prawa kobiet, prawa mniejszosci etnicznych i inne). Bollas wykazuje, że te pewne zmiany strukturalne w osobowosci przechodzą w stan chroniczny i są przekazywane z pokolenia na pokolenie w sposób nieświadomy, co określa jako ustrukturyzowany stały/nowy porządek świata wewnętrznego, charakteryzujacy się odpornością na refleksję (brakiem elastyczności, sztywnością myślenia) uniemożliwiając w ten sposób zmianę w środowisku wewnętrznym; mowa o nowej defensywnej organizacji osobowości, produkcie naszych czasów. Umysł staje się wówczas nieprzenikalnym układem zamkniętym. Bollas dość dosadnie mówi o próbach mentalnej reanimacji pacjenta w stanie umysłowego paraliżu, aby pobudzić go do twórczego myślenia i przeżywania ze stanu odrętwienia i dysocjacji. Uczula, że jeśli nie poświecimy uwagi na zrozumienie tych dynamicznych procesów społecznych naładowanych skumulowaną, ale i nieskontenerowaną energią, dojdzie do jakiejś eksplozji. Żeby dokładnie zrozumieć problematykę melancholii należałoby zrobić szerszy przegląd literatury. Jednak to, na co bym chciała zwrócić uwagę to to, że Melani Klein sytuowała melancholię we wczesnych fazach pozycji depresyjnej, kiedy podmiot zmaga się z przeżyciem, że nie udało mu się zainstalować dobrego wewnętrznego obiektu. Natomiast Steiner w książce „Psychic Retreats” mówi o tym jak przejście z pozycji paranoidalno-schizoidalnej do pozycji depresyjnej wymaga przepracowania żałoby. Tutaj w ślad za Steinerem przychodzi z pomocą Britton, który stwierdza, że na tym etapie wyłania się patologiczna organizacja (struktura charakteru), bedąca patologiczną formą pozycji paranoidalnej i depresyjnej, oparta na wszechwiedzącym systemie przekonań (w przypadku gdy ten etap rozwoju się nie powiedzie). Dochodzi wówczas do zniekształcenia poczucia siebie, a brak poczucia odrębnosci powoduje swojego rodzaju psychiczny misz-masz (zlepek z obiektem) o czym można przeczytać znacznie więcej w książce pt „Znienawidzony Obiekt Miłości” , która jest zbiorem artyjułów pod redakcją Macieja Musiała. Myślę, że osobowość normopatyczna, którą zidentyfikował Bollas, ma swoje korzenie w tym newralgicznym punkcie i jej patologia wiąże się z melancholijnym splittingiem w osobowości, który nie dzieli świata na dobry i zły, a raczej rozłupuje ego na część maniakalną (zaprzeczająca utracie, robotyczną, skupioną na działaniu) i melancholijną (nieznoszącą świadomości utraty i niezdolną do symbolizacji, pustą, pozbawiona znaczenia, rozżaloną, przepełnioną lękiem), które są aktywne jednocześnie, ale nie skomunikowane ze sobą. Są to jednak moje własne przemyślenia, gdyż w książce Bollasa brak jest odniesienia do dynamiki opisywanych procesów psychicznych. Podsumowując, trudno jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie jakie jest wyjście z tego galimatiasu w jakim znalazła się ludzkość. Bollas szuka nadziei w demokratycznym stanie umysłu, którego potencjał jak wierzę tkwi w każdym z nas, jest zaszczepiony w ludzkiej naturze, o który jednak trzeba nam będzie zawalczyć. Jak na razie od początku 2020 roku świat wygląda tak jakby ktoś otworzył mitologiczną puszkę pandory. Podobnie jak w greckim micie tak i w życiu nie ma drogi na skróty. Ze środka skrzyni muszą wylecieć wszelkie nieszczęścia tego świata choroby, smutki, troski oraz wiele innych, które przysparzają problemów ludziom na całym świecie aż po dzisiejsze czasy. Być może ukryte znaczenie tego cierpienia leży w pracy żałoby i w możliwości odnalezienia jego znaczenia, co sprawia że jesteśmy bardziej ludzcy. Jak stwierdził autor ksiązki pt. „Życie po stracie. Lekcja z żałoby” strata to brutalny podarunek. Swoją drogą, jak jesteśmy teraz razem w przeżyciu przytłoczenia zatrważającą rzeczywistością związaną z epidemią zarazy, gdzie trudno znaleźć jakieś światełko w tunelu, to staliśmy się jakoś dziwnie bardziej ludzcy i prawdziwi. Czyżby dopiero w zetknięciu z epidemią i ograniczeniami jesteśmy w stanie nabrać pokory, przypomnieć sobie i odnaleźć kontakt ze swoją podatną na zranienia częścią, którą dawno wyparło poczucie wszechmocy, które nas oderwało od rzeczywistosci, a w tym najbardziej od faktu ludzkiej kruchości i przemijalności. Przy czym trzeba zauważyć, że współczesny człowiek też cierpi, nawet jeśli o tym nie wie, płaci wysoką cenę za utratę kontaktu z żywotną częściś swojego doświadczenia, o której sobie przypomina dopiero jak dzieje sie jakaś tragedia. Być może tylko ta bolesna świadomość może nadać jakis sens naszej egzystencji i sprawić, że ludzkość przetrwa, a nie tylko gatunek.

***

Karolina Mobbs – psychoterapeutka, ukończyła szkolenie w WPF Therapy w Londynie, w trakcie procesu certyfikacji IGAR; w trakcie szkolenia z psychoterapii par w Tavistock and Portman Trust

Cennik

Psychoterapia indywidualna

150zl – 1 sesja tygodniowo(50min)

Cena sesji orientacyjna

Psychoterapia Par

180zl – 50min

Psychoterapia grupowa

100zl – 90 min

Prosimy o ustalenie formy płatności z psychoterapeutą